Witajcie wśród niezależnych sędziów! Sędziów, którzy wiedzą, co to jest państwo prawa, którzy są dumni ze słów przysięgi sędziowskiej i potrafią jej dochować i wiedzą, co to jest godność sędziowska.
Przez ostatnie lata zastanawialiśmy się, jak obronić konstytucyjne państwo prawa, jak zagwarantować obywatelkom i obywatelom rzeczywiste prawo do sądu i jak utrzymać nasze miejsce w Unii Europejskiej.
Robiliśmy to na setki sposobów, tysiącami różnych wydarzeń, łańcuchami światła, kafejkami prawnymi, spotkaniami z ludźmi w gminach, powiatach, województwach, na placach, na festiwalach, na kongresach, konferencjach, przez edukację, zabawę, różne dyskusje. Wszędzie tam byliśmy z obywatelami, którzy wryli się w nasze umysły i serca lata temu, wyświetlając napis na Sądzie Najwyższym: „To jest nasz Sąd”.
Spod tego sądu kilka lat później, 11 stycznia 2020 roku wyruszył Marsz Tysiąca Tóg. Szli z nami sędziowie z całego świata, z 30 państw. Wspierali nas inni prawnicy, wspierali nas obywatele. To było wielkie wydarzenie z zasięgiem 20 mln – tylko i wyłącznie w polskojęzycznym Internecie, ale mówiło się o tym na całym świecie.
Podczas Światowego Kongresu Sędziów nagroda światowa dla sędziego broniącego niezależności sądownictwa otrzymała nazwę właśnie Marszu Tysiąca Tóg. Kilka miesięcy temu została zapoczątkowana procedura w ONZ, żeby Dzień Marszu Tysiąca Tóg był dniem niezależności sadownictwa na całym świecie. To dla nas olbrzymi honor, że tak piękne zwycięskie wydarzenie będzie symbolem sędziów na całym świecie. To będzie też dzień Polek i Polaków kochających wolność i rządy prawa.
To dobra okazja, by raz jeszcze podziękować tym, którzy szli wówczas razem z nami i idą nami od 8 lat: adwokatom, radcom prawnym, prokuratorom, NGO’som, politykom, ale przede wszystkim obywatelom. Obywatele, obywatelki są dla nas najważniejsi.
W tym marszu nie szliśmy po to, żeby się użalać. Szliśmy przekonani, że to będzie zwycięski marsz ludzi odpowiedzialnych. Wiedzieliśmy, że przyjdzie taki czas, że będzie można nie tylko gasić pożar, ale wreszcie – zacząć budować.
Przez lata broniliśmy dzielnych sędziów i niezależności sędziowskiej, byliśmy solidarni z odważnymi i represjonowanymi, zakładaliśmy fundusze pomocowe, podejmowaliśmy kroki prawne przed sądami krajowymi i europejskimi.
Ale jednocześnie nie staliśmy z założonymi rękami, lecz konstruowaliśmy ten misterny mechanizm wymiaru sprawiedliwości. Robiliśmy to w oparciu o doświadczenia własne i kolegów z całego świata. Diagnozowaliśmy, dlaczego tak łatwo upadł TK, dlaczego niewystarczająco skutecznie działał SN i NSA, dlaczego ludzie mają taką, a nie inną oceną sądów, dlaczego na wyrok trzeba czekać latami. Pytaliśmy o to ludzi w tysiącach rozmów. Spisywaliśmy ich spostrzeżenia, analizowaliśmy je, organizowaliśmy cykl spotkań w ramach programu Rządy Prawa Wspólna Sprawa. Analizowaliśmy też żmudne dane z sądów za ostatnie lata.
Dwa lata temu z naszymi partnerami przystąpiliśmy do pisania projektów. Pracowali z nami prawnicy najlepsi z najlepszych.
Na ostatnim kongresie Prawników w Gdańsku przedstawiliśmy roboczą wersję trzech ustaw. Na spotkaniu z sędziami tuż po wyborach mogliśmy zaprezentować coś, co zostało wydane kilka dni temu – konkretne przepisy pakietu pięciu ustaw: o sądach powszechnych, o Krajowej Radzie Sądownictwa, o skutkach uchwał neo-KRS, o prokuraturze, o Trybunale Konstytucyjnym. To projekty społeczne, na które pracowaliśmy kilka lat. Mamy opinie o nich, mamy ocenę skutków regulacji.
Słyszymy co jakiś czas, że sędziowie nie mogą sami pisać projektów. Że prokuratorzy nie mogą pisać projektów. Walczyliśmy o to, żeby to był wolny kraj, w którym jeżeli ktoś chce pisać, to pisze. Nie znam zakazu odnośnie sędziów i prokuratorów w tym zakresie. Tak jak każdy może pisać, tak każdy może też marudzić i narzekać. Ale Iustitia to sprawczość, a nie krytykanctwo. Nie specjalizujemy się w marudzeniu.
Dziś możemy te projekty zaoferować jako dar sędziów, jako dar strony społecznej w rozwoju nowoczesnego państwa prawa w Unii Europejskiej.
Wiemy dlaczego gmach sądowy się zachwiał. Nie jesteśmy jednak grupą rekonstrukcyjną. My nie chcemy, żeby było tak, jak było. Nie ma do tego powrotu. Nie chcemy XIX wieku w sądach, nie chcemy spółdzielni i pałaców. Chcemy, żebyśmy wszyscy razem zbudowali nowoczesne sądownictwo.
Jakie to ma być sądownictwo?
To ma być na pewno sądownictwo z udziałem obywateli. To ma być realny dialog ze społecznościami lokalnymi, a nie listek figowy.
Chcemy sądów zinformatyzowanych, gdzie algorytmy i sztuczna inteligencja będą nam pomagały w przygotowaniu spraw.
Chcemy sądów dobrze zarządzanych, a nie zarządzanych na zasadzie komitetu centralnego, którego odpowiednikiem jest Ministerstwo Sprawiedliwości, które z Warszawy będzie decydowało, co zrobić w sądzie np. w Siemianowicach Śląskich.
Chcemy sadów odpolitycznionych i nie zarządzanych przez ministerstwo sprawiedliwości, bo doświadczenie ostatnich lat jest złe. Nie może być tak, że będziemy z ulgą czekać, że być może ministrem będzie ktoś łaskawy dla sądów, kto nie będzie chciał toczyć wojny z sędziami.
Chcemy sądów z prawdziwymi sędziami, a nie wadliwie powołanymi. Nasz projekt daje wszystkim szansę ponownych konkursów, które są prawdziwymi konkursami, gdzie finalnie prawidłowo powołana, w prawidłowym składzie Krajowa Rada Sądownictwa przedstawi wniosek do Prezydenta RP o powołanie na urząd sędziowski.
Chcemy tego dlatego, że każdy na prawo właśnie to takiego sądu – który jest ustanowiony zgodnie z prawem i niezależny. Państwo ma obowiązek zapewnić ludziom taki sąd. To nie jest uprawnienie państwa, to jest obowiązek państwa. Państwo to też my. To sądy i sędziowie, więc to jest również nasz obowiązek, żebyśmy o to dbali.
Teraz wszystko jest w naszych głowach i rękach. Jesteśmy trzecią władzą, która zgodnie z konstytucyjnym obowiązkiem chce współpracować z pozostałymi władzami nie dla władzy, ale dla budowy nowoczesnego państwa prawa, gdzie prawa i obowiązki obywatelskie będą rzeczywistą gwarancją, a nie fikcją konstytucyjną. Do tej współpracy wszystkich zapraszam.
Fot. Michał Jędrzejowski